wzmacnianie odporności u dzieci
Jak być zdrowym

Wzmacnianie odporności u dzieci – nasza historia

5/5 - (1 vote)

Nie wiem z czym Tobie kojarzy się wrzesień. Może z piękną pogodą, kolorowymi liśćmi, oddechem po upalnym sierpniu, a może z powrotem dzieci do szkoły, przeorganizowaniem życia domowego, itp? W moich wspomnieniach wrzesień to czas infekcji wirusowych, w tym też jelitowych, przeziębień, katarów, kaszlu etc. Tak się akurat złożyło, że moje dzieci urodziły się we wrześniu i to akurat są piękne wspomnienia. Niestety już każde ich kolejne urodziny to był stres, czy uda się zorganizować imprezę urodzinową, czy znowu trzeba będzie przesunąć, bo pojawiła się jakaś choroba, czasem nawet szpital. Wtedy nie wiedziałam jeszcze o wielu naturalnych sposobach na wzmacnianie odporności u dzieci.

Rodzaje odporności u dzieci

Gdy moje dzieci były na badaniach diagnostycznych w szpitalu w Rabce, dowiedziałam się, że moja córka ma zerową odporność – diagnoza całkowity niedobór IgA. Wtedy dowiedziałam się, że są dwa rodzaje odporności: wrodzona i nabyta. Przez pewien czasu byłyśmy pod kontrolą w Krakowie-Prokocimiu. Dzięki mądremu prowadzeniu przez naszego lekarza pulmonologa udało się z czasem z tego wyjść. Niestety wiązało się to z częstnym i długotrwały braniem przez córkę leków wzmacniających odporność, rezygnacją z przedszkola, dbaniem, by starszy syn jej czymś nie zaraził, czyli też z ograniczeniem jego pobytu w przedszkolu w newralgicznych momentach.

Wzmacnianie odporności u dzieci poprzez zmianę klimatu – nasza historia

Moje dzieci od początku chorowały dość często, i tak, jak to opisałam we wcześniejszych postach, nie tylko na choroby układu pokarmowego i alergie, ale również na choroby układu oddechowego, w tym na astmę.

Pamiętam pewne wakacje, w czasie których każdy z nas przeszedł silną infekcję, wszyscy braliśmy antybiotyki (córka dwa razy). Syn, jako jedyny brał tylko lek przeciwwirusowy, ale był on po sesji aparatem Mora i ewidentnie miał po tym większą odporność. Kolejna wizyta całą rodziną u naszego lekarza rodzinnego w ostatnich dniach lipca i jego słowa, których nie zapomnę :) Otóż powiedział: „Nie obchodzi mnie jak to zrobicie, ale musicie pojechać natychmiast do Szczawnicy. Tam macie chodzić wzdłuż rzeki całymi dniami”

Cóż było robić. Szczyt sezonu. Szansa na znalezienie czegoś sensownego niewielka. Kilka telefonów i lipa. Jednak widocznie intencja, żeby tam być była silniejsza, niż okoliczności. Otóż oddzwonił ktoś, u kogo nie było miejsca i podał nam namiary, gdzie jest wolne miejsce, bo ktoś zrezygnował. Okazało się, że było to miejsce idealne dla nas pod każdym względem, od ceny, lokalizacji (tuż przy rzece), po całe warunki mieszkaniowe i zaplecze. Także osoba, która tym zarządzała i bardzo nam pomagała w trudnych momentach okazała się aniołem.

Skutki leczenia klimatycznego w Szczawnicy :)

Tak oto znaleźliśmy się pierwszy raz w Szczawnicy. Nabijaliśmy kilometry chodząc tam i z powrotem wzdłuż rzeki, która okazała się dopływem Dunajca i nazywa się Grajcarek. Według badań tam prowadzonych okazuje się, że nad tą rzeką jest mikroklimat taki, jak nad morzem.

Faktycznie, moje sponiewierane infekcjami gardło bardzo mocno to odczuwało. Przyjechaliśmy tam, gdy akurat były chłodniejsze dni. Gdy wdychałam bryzę znad tej rzeki, to w gardle czułam, jakby mi się wżerała sól. Odczucie, jakby płukać poranione gardło wodą z solą. Minęło po 2-3 dniach.

Jaki skutek był po pobycie w Szczawnicy? Otóż moja córka, o której jeszcze nie wiedziałam, że nie ma odporności, po wakacjach poszła do żłobka i chodziła do połowy grudnia praktycznie bez infekcji. Niestety jak trafiła w połowie grudnia do szpitala to wzięła dwa bardzo mocne szpitalne antybiotyki, bo było bardzo źle. Decyzja lekarza po szpitalu – należy dziecko wypisać ze żłobka. Syn także musiał pozostać w domu przez pewien czas, żeby czegoś z przedszkola nie przyniósł i jej nie zaraził.

Epizod w Rabce

Wtedy właśnie trafiliśmy na badania diagnostyczne do szpitala w Rabce. Stwierdziliśmy, że kolejne wakacje też tam spędzimy żeby wzmocnić odporność dzieci. Tak też się stało.

Moje wrażenia z pobytu w Rabce na wakacjach były raczej przygnębiające. Ja czułam się tam bardzo źle. Miałam wrażenie, że z dnia na dzień byłam coraz słabsza. Było mi duszno, bo tam było dużo bardzo wysokich, starych drzew, nie było przewiewu wiatru, powietrze było wilgotne i stojące. Oczywiście codziennie chodziliśmy do tężni solankowej i tam dość długo przebywaliśmy.

Po powrocie do domu od pierwszego września córka poszła do pierwszej grupy przedszkolnej i była w przedszkolu dosłownie 3 dni. Po tym czasie bardzo zachorowała. Niestety przez to, że miała prawie zerową odporność, to jak chorowała to już na maxa i najczęściej lądowałyśmy w szpitalu. Tak skończyła się przygoda mojej córki z grupą trzylatków w przedszkolu.

W porównaniu do 3 miesięcy po Szczawnicy te 3 dni po Rabce były niczym. Postanowiliśmy, że w kolejnym roku znowu na wakacjach pojedziemy do Szczawnicy. Tak też zrobiliśmy.

Powrót do Szczawnicy

Po kolejnym pobycie w Szczawnicy, nabiciu kolejnych kilometrów (tym razem skróciliśmy pobyt o dwa dni, bo już nie dawaliśmy fizycznie rady) córka poszła do przedszkola do grupy czterolatków i tę grupę ukończyła o czasie czyli w czerwcu :)

Jestem ogromnie wdzięczna naszemu lekarzowi rodzinnemu, że pewnego lipcowego dnia wygonił nas do Szczawnicy :) i naszemu lekarzowi pulmonologowi, że ratował nas w trudnych momentach, a nawet potrafił ustrzec przed szpitalem, co było nie lada wyzwaniem :)

Od tamtej pory choroby pojawiają się dość rzadko u mojej córki, jednak trwają dość długo. Dlatego postanowiłam zakupić moim dzieciom, choć właściwie to już nie nie takie dzieci :) zestaw wzmacniający odporność Powrót do szkoły. Ja wybieram zestaw z dyfuzorem. Więcej na ten temat znajdziesz tutaj.

Zestaw olejków i suplementów podnoszących odporność dzieci z dyfuzorem

Naturalne sposoby na wzmacnianie odporności u dzieci

W tym poście miał być tylko krótki wstęp o tym jak to wyglądało u nas jeśli chodzi o wzmocnienie odporności u naszych dzieci. To był czas eksperymentowania, szukania sposobów, lekarzy. Tak też powstał pomysł i idea tego bloga. Dużo tu jest naszych historii. Trochę się jednak rozpisałam, jakoś tak popłynęło :) Widocznie jest to komuś potrzebne :)

Teraz moja świadomość o różnych naturalnych preparatach jest dużo większa, ale o tym napiszę w kolejnym poście :)

Leave a Reply